Brick Lane Market

- Nie wyjaśnia - przyznał. - Ale tego naprawdę nie potrafię wytłumaczyć.

- teraz to i tak nie ważne - uznał po chwili - to co, obstawiamy? Rzuci sie na nas jak je wypuścimy czy zapomni o sprawie i wróci do miziania sie jako kot?

- A masz w tym swoim czary-mary jakieś zaklęcie, które chroniłoby tych ludzi..? Wolę chyba obstawić tę gorszą wersję.
Wciąż było widać panikę w jego oczach. Bądź co bądź, stwór, który towarzyszył mu od naprawdę długiego czasu, zawsze był tylko jego problemem - teraz zaczął być niebezpieczny dla innych, a Sławoj wolał nie myśleć o tym, jakie to miało dla niego konsekwencje. Bo jeśli to coś już dawniej doprowadzało go na skraj wycieńczenia i niemal odbierało (z braku określenia) życie... Teraz było znacznie gorszym, potężniejszym przeciwnikiem.
Nie mówiąc już o tym, że pewnie gdyby nie młody Nefilim, stary, głupi demon jak Sławoj mógłby już dawno nie mieć łba.

- jestem w stanie zatrzymać to ponownie jeśli spróbuje się na kogoś rzucić. Ale to raczej doraźna opcja. Natomiast nie mam za bardzo pomysłu jak to... zniszczyć - nie użył słowa „zabić” bo nie uważał jeszcze Czarnego za żywa istotę. Raczej za rodzaj broni lub zaklęcie.

- Przetrzymywanie tego gdzieś chyba też odpada. Jak ktoś tego nie będzie pilnować non stop, to prędzej czy później się uwolni, a kto wie, czy jeszcze nie urośnie... - westchnął ciężko.

- probujemy? - zapytał. Rozważał kilka sposobów na zniszczenie Czarnego. Oraz kilka osób do których mógłby zwrócić się o pomoc gdyby mu się nie udało. Właściwie lista byla naprawdę dluga i Blake liczył na dobrą zabawę

- Uwięzić to gdzieś? Masz jakieś miejsce, które by się do tego nadawało?

- mam odrobine miejsca w piwnicy - stwierdził zupełnie poważnie

- Jest obłożona zaklęciami? Wystarczą, żeby to utrzymać?

- nie wiem, nie testowałem jej wcześniej. Ale to aktualnie nasza najlepsza szansa - wzruszył ramionami. W rzeczywistości piwnica nie była obłożona żadnym zaklęciem bo póki co najniebezpieczniejszym lokatorem w niej była wilgoć. Przypomniał sobie jednak kilka których mógł użyć i nieco go to pokrzepiło

- Miejmy więc obaj nadzieję, że zadziała - mruknął, znów przenosząc wzrok na Czarne. - Ruszamy?

- najwyzej rozniesie mi dom. I tak często go wysadzam. To nic takiego - zasmial sie - badz gotowy by w kazdej chwili to zamrozić, dobra? Gdybym nagle zemdlał czy coś - spojrzał demonowi w oczy czekając na potwierdzenie

Parę razy rozkurczył i zacisnął palce, przygotowując je do zaklęć. Patrząc na Czarne, wyciągnął dłoń w jego stronę i nie patrząc na Blake'a, skinął głową.
- Miejmy to z głowy.

W jednej sekundzie zaklęcie puściło. Czarne znów mogło się poruszać. Nie zdało się to jednak na wiele gdyż istota od razu oderwała się od ziemi i zawisła pół metra nad ulicą Londynu. Blake westchnął głęboko utrzymując je w takiej pozycji - no to lewitujemy. To bedzie dość długi spacer - zaczął ich prowadzić. Trzymal czarne przed sobą

// rzucać na coś?

Chwała bogom, że był przygotowany na zamianę ról. Rzucił zaklęcie, mając szczerą nadzieję na to, że żaden zwykły śmiertelnik tego nie wodzi. Byłoby to co najmniej... nieprzyjemne w skutkach.


(Rzucę na magię czy zaklęcie się udało, jak się nie uda, to rzuć na Zręczność żeby uniknąć. Poziom trudności jak zawsze, 10 albo mniej. Mam +2 Magia)

Slawoj carried out 1 launched of one k20 :

3