Mgły Londynu
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Go down
Blake
Blake
Posts : 90
Join date : 25/09/2018

Karta Postaci
Rasa: Nefilim
Specjalizacja: Czarodziej
Statystyki:
StatystykiWartośćWartość
SiłaSiła1
ZręcznośćZręczność0
InteligencjaInteligencja2
CharyzmaCharyzma0
MagiaMagia3
SpostrzegawczośćSpostrzegawczość0

devil's deal Empty devil's deal

26.09.18 23:00
*Blake ostrożnie wszedł do pomieszczenia. Choć chroniły je magiczne zaklęcia, w końcu sobie z nimi poradził. Prawdopodobnie czarodziej będący człowiekiem nie zdołałby złamać zabezpieczeń ale Nefilim znał kilka sztuczek. Zbadał pokój dokładnie szukając kolejnych barier i pułapek, a następnie zapalił mały ognik tuż nad powierzchnią dłoni by oświetlić sobie przestrzeń. Znajdował się w pracowni alchemicznej i doskonale wiedział czego szuka. Szmaragdowej Tablicy. Legendarnego przepisu na stworzenie kamienia filozoficznego, jego przepustki do nieśmiertelności. Zaczął przerzucać księgi nie martwiąc się tym czy narobi hałasu.*
 
 
*na szczęście Blake'a, a nieszczęście Chrisa, w domu nie było totalnie nikogo kto mógłby ewentualnie zareagować na to włamanie. Oczywiście Chris miał pewne zabezpieczenia, które gdy zostały złamane od razu dały mu pewien "sygnał". Dlatego w tak szybkim czasie pojawił się w mieszkaniu, cicho wchodząc na górę, żeby móc przyłapać sprawcę na gorącym uczynku. Prawdopodobnie domyślał się czego ktoś może szukać, ale zastanawiał się kto był na tyle głupi, żeby włamywać się do mieszkania alchemika*
 
 
*do końca pochłonięty poszukiwaniami nie zwrócił na to uwagi. Nic dziwnego, zapezpieczył miejsce ale spodziewał się obecności człowieka, nie demona. W końcu odnalazł coś co wyglądało na sejf i przystąpił do prób otwarcia go. Wierzył że mu się uda. Był w pracowni alchemika, a oni rzadko znali się na magii*
 
 
*Blake natomiast nie spodziewał się tego, że jeśli chodzi o bronienie swoich sekretów, Chris był wyjątkowo zażarty* Dobrze się bawisz? *zapytał, po dłuższej chwili stania w miejscu. Przez ten cały czas przyglądał mu się, czekając na rozwój wydarzeń*
 
 
*Nefilim zamarł. Niemożliwe żeby jakikolwiek człowiek niepostrzeżenie pokonał zaklęcie. Sekundę zajęło mu zrozumienie kogo właśnie spotkał. Wyprostował się nadal pozostając plecami do demona* kiepsko. Masz straszny syf. Nigdy bym nie pomyślał, że osoba posiadająca klucz do nieśmiertelności nie ma porządnej pokojówki
 
 
*roześmiał się* Ten syf to artystyczny nieład. Przynajmniej wiem, gdzie co mam. *odpowiedział. Właściwie czekał, aż Blake rozszyfruje sefj, bo chciał zobaczyć jego reakcję na to co się stanie gdy zrobi to ktoś inny niż Chris*
 
 
ani porządnych zabezpieczeń. To też artym? Artystyczna porażka? *zakpił bo stał do niego plecami by móc dalej pracować. Narysował w czasie ich rozmowy parę run i wyrecytował szeptem zaklęcie. Cos błysnęło kilka razy, z drzwi sejfu zaczął ulatniać się dym aż w końcu ustąpiły*
 
 
*na to Chris już nic nie odpowiedział. uśmiechając się jedynie dalej obserwował. drzwiczki ustąpiły i przez chwilę nawet Blake mógł pomyśleć, że zaraz uda mu się wykraść przedmiot, jednak tak bardzo się mylił. W pewnej chwili Blake może poczuć jak coś go wręcz paraliżuje i uniemożliwia dalszy ruch* Porażka? Niee. Nie nazwałbym tak tego. *powiedział i podszedł bliżej, żeby mu się przyjrzeć*
 
 
Faktycznie *warknął po kilku próbach oswobodzenia się. Był zbyt arogancki by nie spróbować okraść alchemika nawet w jego obecności ale wiedział już że ten przewyższa go także w poziomie magii* Ja również nazwał bym to inaczej. Jak choćby... nieporozumienie? *uśmiechnął się uroczo śledząc wzrokiem Chrisa*
 
 
Ja nazwałbym to kradzieżą z twojej strony *powiedział i po chwili zamknął drzwiczki sejfu* Wielu próbowało to wykraść, jak widać, żadnemu się nie udało. *spojrzał na niego* Utalentowany z ciebie mag, ale z alchemią słabo ci idzie. *zauważył*
 
 
Pracuję nad tym *przyznał odwracając wzrok* cieżko się uczyć gdy trzymasz księgi tylko dla siebie
 
 
Gdyby takie księgi były dostępne dla każdego świat nie byłby taki jaki teraz jest. *powiedział i oparł się o ścianę* Istnieje też coś takiego jak prośba o naukę. Dziwię się, że najpierw tego nie zrobiłeś. No chyba, że twoja duma i ego są większe niż chęć uczciwej nauki.
 
 
Uczciwej nauki? Od kiedy interesuje was *miał tu na myśli alchemików jako ogół* uczciwość? Czy nie trzymasz tajemnicy kamienia by móc oszukiwać śmierć i tworzyć fałszywe złoto?
 
 
Nie do końca. Bardziej zależy mi na samej nauce niż na jej korzyści w sensie materialnym. *powiedział po chwili zastanowienia* A śmierć... Jak widać mi nie grozi. Przynajmniej nie teraz. *uśmiechnął się do niego*
 
 
Może wyjątkowo nie teraz *odpowiedział uśmiechem unosząc głowę nieco wyżej. Jeśli już umierać to chociaż z godnością* skoro tak wielbisz naukę - podziel się nią. Wiesz chyba, że nie przyszedłem cię okraść by sprzedać księgi za kilka monet, nie zależy mi na nich. Szukam wiedzy
 
 
Wierzę ci. Nie wyglądasz na takiego co kradnie dla zysku. No może jedynie dla zysku wiedzy *zauważył i zmrużył lekko oczy* Czego dokładnie szukasz?
 
 
Tego co tak skrupulatnie ukrywasz. Szmaragdowej tablicy
 
 
Po co ci taka wiedza? *zadał kolejne pytanie. Widać, że się nad czymś zastanawiał*
 
 
Bo założyłem się z kumplem z niedzielnej szkółki *prychnął* a jak myślisz? Jesteś rzekomo inteligentny.
 
 
No nie wiem. Rozważam dwie opcje. Albo zatrzymasz to dla siebie i zrobisz z tej wiedzy użytek, albo na odwrót *powiedział poważnie* Może gdybyś się za to inaczej zabrał to moglibyśmy ponegocjować, ale w takiej sytuacji...
 
 
Miałem zapukać i grzecznie zapytać czy mogę ją pożyczyć? *uniósł brwi kpiąco*
 
 
Nie. Zapukać i zapytać, czy mógłbym cię czegoś nauczyć, matole. *powiedział i uśmiechnął się pod nosem*
 
 
Sam się nauczę. Potrzebuję tylko księgi. I wypraszam sobie... *wrócił do prób wyrwania się. Póki co dyskretnymi zaklęciami żeby Chris nie pomyślał sobie że Blake jest na nie zbyt słaby*
 
 
Nie. Nie potrzebujesz księgi. Potrzebujesz nauczyciela. *stwierdził i pstryknął palcami, a sejf nagle zniknął* Myślisz, że co? Że też od razu dostałem księgi i tablicę, bo ktoś stwierdził "o, na pewno sobie sam poradzi!", hmm?
 
 
Nie czekam aż ktoś tak stwierdzi. Sam tak uznałem. *zrobił chwilę przerwy gdy zaklecie się odbiło i niemal pozbawiło go przytomności. Uznał że pora zmienić strategię* Poza tym co cię to obchodzi?
 
 
Bo po pierwsze: nie mam zamiaru słyszeć o kolejnym kretynie, który nie poradził sobie z alchemią i przez to zginał. Po drugie: nie mam zamiaru słyszeć o tym, że ktoś próbuje wykorzystać to do swoich niecnych celów. Po trzecie: widzę w tobie samego siebie, gdy byłem młody i głupi tak jak ty i myślałem, że wszystko mogę i umiem. *powiedział, patrząc na niego, a następnie oddalił się na moment, żeby wziąć z szafki jakąś fiolkę z fioletowym proszkiem*
 
 
*zamrugał parokrotnie nie wchodząc mu w zdanie* coż, piękna biografia ale mam to głęboko *urwał i nie dokończył bo zaintrygowało go zachowanie alchemika* chcesz mnie naćpać? Wytniesz mi organy czy co?
 
 
*Chris po chwili lekko obrzucił go prochem. dosłownie parę sekund później Blake może ponownie się ruszać* Nie. Chciałem cię po prostu uwolnić. *powiedział i odwrócił się, żeby odłożyć fiolkę*
 
 
oh *niepewnie rozprostował ręce a następnie zrobił kilka kroków by sprawdzić czy to prawda* cóż... dziękuję?
 
 
Proszę. *skinął głową i usiadł na krześle* A więc? Co teraz zamierzasz, skoro już wiesz, że nie dostaniesz tego czego szukasz?
 
 
Bitwa na pięści i nie używamy magii? *zapytał uśmiechając się szeroko. Nadal rozglądał się po pomieszczeniu licząc że na coś wpadnie*
 
 
*roześmiał się i oparł wygodniej o oparcie* Naah, nie lubię używać przemocy na innych. A może po prostu porozmawiamy?
 
 
Przecież rozmawiamy. Choć przyznam szczerze że cię nie rozumiem. Gdybym strzegł księgi zawierającej największą tajemnicę świata i ktoś spróbowałby mi ją ukraść - nie dałbym mu szansy nawet zobaczyć kto pozbawił go życia...
 
 
To jesteś ty. Ja jestem ja. *wzruszył nieco ramionami* Jak już mówiłem, nie jestem za przemocą. Zawsze się można dogadać.
 
 
Dobrze. Więc interesy *skrzywił się ale usiadł na wolnym krześle* czego chcesz?
 
 
A co jesteś w stanie mi dać? *zapytał i wbił w niego wzrok*
 
 
*zastanowił się poważnie* jeśli jest prawdziwa... jeśli naprawdę będę mógł stworzyć kamień... *zrobił przerwę ważąc słowa* wszystko.
 
 
Dobra, może powiem tak: na sam początek jestem w stanie przekazać ci część wiedzy. Stopniowo. Księgę mogę dać do wglądu. Tylko i wyłącznie w mojej obecności *odpowiedział równie poważnie co on* Widzę, że ci na tym zależy, dlatego jestem w stanie zaryzykować i ci zaufać. A teraz zdecyduj się na to co dasz mi w zamian.
 
 
zaufanie to naiwny błąd *zauważył spokojnie* Wybacz ale męczy mnie jedno pytanie
 
 
Być może *przyznał mu rację* Jakie pytanie?
 
 
Kim ty kurwa jesteś? *przyglądał mu się uważnie. Nie lubił zadawać pytań które świadczyły o jego niewiedzy ale do tej pory ustalił jedynie że nie jest to człowiek*
 
 
*uśmiechnął się, po czym aż się roześmiał* A jak myślisz?
 
 
*speszył się nieco uważając że ten go wyśmiał* Posiadaczem najpilniej strzeżonego sekretu. Nie należysz do ludzi a mimo to ukrywasz ją wśród nich. Rozpoznałbym anioła, spotkałem też kilku wampirów i duchy, nie jesteś żadnym z nich *zaczął dedukować*
 
 
Nooo, dobrze, dobrze *powiedział, kiwając głową* Rozpoznałbyś anioła. A demona? *zapytał i przechylił głowę*
 
 
gdybym się go spodziewał, są na to zaklęcia *zaczął niepewnie nawet sobie ich nie przypominając* jesteś demonem?
 
 
Brawo, Sherlocku *uśmiechnął się do niego pogodnie*
 
 
*pokiwał głową z uznaniem* potężnym demonem śmiem przypuszczać. W sumie mogłem się domyślić że skarb alchemików spocznie w dłoniach diabła
 
 
Potężny czy nie... Co za różnica. *stwierdził po chwili* Czemu mogłeś się tego spodziewać? Ludzie również mogli to otrzymać.
 
 
dość istotna. Zależy od niej to kim jesteś. Ale nie przepadam za filozofią. A co do księgi... otrzymać? Dostałeś ją czy sobie przywłaszczyłeś?
 
 
Dostałem. Nie mam w zwyczaju kraść cudzych rzeczy *powiedział i założył nogę na nogę* Może gdy będziesz wystarczająco dobry, dostaniesz ją jako następny...
 
 
Nie brzmisz na demona. Zgrywasz się? To dowcip?
 
 
Na Mrok, czemu miałbym się zgrywać? Na serio każdy wierzy w to, że jesteśmy wredni i mamy wszystkich w dupie? *zapytał z lekkim poirytowaniem*
 
 
Oczywiście *stwierdził zupełnie poważnie* nie żebyście sobie na to nie zapracowali
 
 
No to oświecę cię i powiem, że nie wszyscy są tacy sami. Te stereotypy mnie wykończą...
 
 
Wiesz kim jestem? *zapytał nagle*
 
 
Domyślam się. *przytaknął* Zazwyczaj się nie mylę, więc właściwie jestem pewien, że wiem.
 
 
więc? *przekrzywił lekko głowę*
 
 
Nefilim, prawda? *zerknął na niego, chcąc wybadać jego reakcję*
 
 
*ten skrzywił się na samo brzmienie słowa* tak. Nie przeszkadza ci to?
 
 
Nie. Gdyby mi to przeszkadzało to byśmy nie rozmawiali *powiedział i posłał mu uśmiech*
 
 
*przyglądał mu się badawczo ale postanowił przejść do sedna* wracając do interesów. Odpowiedziałem już. Jeśli jest prawdziwa to oddam za nią wszystko
 
*przenosiny na mssgra*
 
Wszystko? Nawet duszę? *zapytał, przyglądając mu się bacznie*
 
Nie wiem czy jakas mam *stwierdzil lekko chcąc dać sobie czas*
 
Och, oczywiście, że masz. Nie jesteś bezdusznym. *uśmiechnął się lekko, widząc, że nieco się waha*
 
Interesujące. Właściwie zastanawiałem sie co sie ze mną stanie po śmierci... *zaczal niepewnie* na jakich warunkach?
 
Jak już wspomniałem: mogę cię uczyć. Pokazać księgę i różne inne rzeczy. Ale na pewno ci jej nie dam, żebyś sam ją czytał. To zbyt poważna i potężna wiedza. *powiedział i odgarnął niesforny lok z czoła* Reszta zależy od Ciebie.
 
Nie o to pytam. Co sie stanie jesli sie zgodze? Ze... mną* zastanowil sie probujac sobie przypomniec ksiegi* po smierci? Przestane istniec? Stane sie czescia ciebie?
 
Nie. Będziesz żył. To działa na takiej zasadzie, że gdy mam twoją duszę, jesteś mi posłuszny. A później... później się zobaczy* uśmiechnął się *Możesz być jednak pewien, że na zawsze stąd nie odejdziesz.
 
*zastanowil sie w ciszy dluzszą chwile* posluszny? W jakim sensie?
 
Coś w stylu chłopca na posyłki. Ja mówię, ty robisz i tak dalej... *odchylił się nieco na krześle*
 
*prychnął pod nosem* wyszkolisz mnie na alchemika zeby potem wysyłac mnie ze smieciami?
 
*roześmiał się* Niee, aż tak mściwy nie jestem. Po prostu będziesz mi pomagać w pewnych rzeczach.
 
Jakich? Torturujecie potepione dusze czy jak?
 
Torturuję i zjadam na śniadanie *odpowiedział* Coś ty. Będziesz mi pomagać przy alchemii.
 
Ale zanim to sie stanie - ty bedziesz na moich usługach, tak? Musisz spełniać moje życzenia
 
*bardzo niechętnie, ale skinął głową bez żadnego słowa*
 
I nawet jesli zazycze sobie ksiegi, bedziesz musiał pomoc mi ją zrozumieć?
 
Owszem.* znów pokiwał głową* Ale pamiętaj o czym mówiłem wcześniej. Nie chowam jej ze względu na to, że nie chcę podzielić się tą wiedzą tylko dlatego, żeby nie wpadła w niepowołane ręce.
 
Ile mam czasu?* zapytal po kolejnej chwili* skad mam pewnosc ze jesli sie zgodze to nie zabijesz mnie jutro?
 
Czas... Tyle ile będziesz potrzebował. Jak masz się czegoś nauczyć to porządnie, a nie na odwal zauważył Nie mógłbym. Bądź co bądź, obowiązują mnie pewne zasady. Poza tym mam swoją godność i sumienie i dotrzymuję słowa.
 
Wybacz ale słowo demona nie jest dla mnie zbyt wiele warte *wstal i zaczął krążyć po pracowni* jesli stworze kamień mogą minąć stulecia nim dostaniesz swoją zapłatę
 
No cóż... Skoro nie są dla Ciebie zbyt wiele warte, to raczej nic nie będzie z naszej umowy *powiedział i sam po chwili wstał, zasuwając za sobą krzesło*
 
Chce to na piśmie. Z jakąś gwarancją *odwrócił sie do niego i spojrzał mu w oczy*
 
*właściwie Chris w duchu uśmiechnął się lekko, widząc jak bardzo zdeterminowany jest Blake* W porządku. Ale chyba wiesz, jak zawiera się pakt z demonem, prawda?
 
*nie zaglebial tematu do tej pory* cyrograf? Krwią? I pewnie jakieś zaklęcie
 
Nie. Przez pocałunek. *powiedział po chwili, wszelkimi siłami powstrzymując się od uśmiechu *Oczywiście umowę pisemną też sporządzimy, ale to bardziej potwierdzenie dla Ciebie niż dla mnie.
 
Co? *zasmial się* teraz jestem pewien ze sobie żartujesz
 
A wyglądam jakbym żartował? *uniósł brew, wyglądając przy tym zupełnie totalnie poważnie*
 
Odkąd mnie tu nakryleś *rowniez przyznal z pełną powagą*
 
Proszę cię... Nie, nie żartuję* odparł*
 
Po co? *dopytał wywracając oczami*
 
Co po co? *przechylił lekko głowę*
 
Po co jest ten pocałunek?
 
Żeby przypieczętować umowę. Nie pytaj czemu, sam się temu dziwię* powiedział, wzdychając*
 
Upewnię się *podszedł bliżej* bedziesz miał obowiązek podzielenia sie swoją wiedzą, zarówno alchemiczną jak i magiczną, udostępnienia mi ksiąg ktore posiadasz i ogólnie spełniania moich życzeń dopóki będę żył. I nie wolno ci w żaden sposób, nawet pośredni, mi go ukrócić?
 
Dokładnie tak jak mówisz *skinął głową, potwierdzając jego słowa*
 
zgoda *pokiwał głową* zgadzam się
 
*Chris przybliżył się do niego, po czym zmierzył go wzrokiem. Dopiero po chwili palcami złapał go za brodę i wargami dotknął jego ust*
 
*chciał sie odsunąć ale pozostał w miejscu. Odpowiedział niechętnie, jedynie rozchylając usta tyle ile musiał*
 
*właściwie żaden z nich nie poczuł żadnej różnicy. Po chwili Chris odsunął się i pstryknął palcami* A teraz podpisz* powiedział, wskazując na kawałek papieru*
 
Moge najpierw przeczytać? *otarł usta wierzchem dłoni*
 
Jasne *kiwnął głową i oparł się o ścianę. Uśmiechnął się lekko, próbując się nie roześmiać, gdy sobie pomyślał o tym, że nieco go tym oszukał*
 
*uwaznie przeczytał całość lewitując sobie papier przed oczami *krwią?
 
Mhm *przytaknął, nadal powstrzymując się od uśmiechu*
 
*dostrzegł uniesiony kacik ust* wkurwiasz mnie. Cos ukrywasz
 
Niee, nic nie ukrywam *uśmiechnął się lekko*
 
Nie wierze *zlozyl kontrakt* a jesli odmowie?
 
Odmówisz? Podpisu? *zapytał i zerknął na niego* To nie będziesz miał kontraktu. I tak już mamy umowę. powiedział*
 
*westchnął i naciął skórę na nadgarstku. Upuscił kilka kropel na blat i zamoczył w nich pióro. Podpisał*
 
*Chris skinął głową *Od teraz obowiązuje nas umowa. Mam nadzieję, że dobrze będzie nam się wspólpracować.
 
Ja również *przyznał usmiechając sie lekko* Blake. Tak przy okazji *wyciągnął do niego rękę*
 
*Chris uścisnął jego dłoń, uśmiechając się. Chwilę później cicho się zaśmiał*
 
Co cie tak smieszy? *puscil jego dlon i wyjal z kieszeni plaszcza papierosy. Odpalil jednego i zaciągnal się*
 
A nic, nic *machnął dłonią* Po prostu coś mi się przypomniało. Napijesz się czegoś?
 
Zawsze. Co masz? *wyciagnal paczke fajek w jego strone chcac go poczęstować*
 
Dzięki, ale nie palę. A przynajmniej staram się tego nie robić *pokręcił głową* Zależy co chcesz. Kawa, herbata, whisky...
Whisky* zdecydowal od razu* i szmaragdową tablice w zestawie. Rozumiem że twoje biurko jest teraz jakby moje* rozsiadł sie przy blacie*
 
Z tablicą będzie ciężko, bo nie mam jej tutaj *powiedział* Jest w moim prawdziwym domu.* wyjął dwie  szklanki i rozlał do nich alkoholu*
 
To po nią lec *siegnal po szklanke i odchylił sie na krześle tak by bujać sie na tylnych nogach*
 
*chociaż bardzo tego nie chciał, życzenie Blejka było jego rozkazem. Westchnął ciężko i po chwili zniknął, rozpływając się w powietrzu. Po paru minutach wrócił z powrotem, trzymając w dłoniach grube tomisko*
 
*usmiechnal sie i odstawil szklanke gdy ten wrocil. Skupil wzrok na księdze* piękna. Musisz tez nauczyc mnie tej sztuczki ze znikaniem ale... jest piekna
 
Ta sztuczka to tak jakby dodatek do bycia demonem, więc będzie z tym trudno. Ale możemy spróbować *powiedział i usiadł obok niego, kładąc księgę na stole*
 
*przesunał dlonia nad okładka nie dotykając jej jeszcze. Po czesci by zbadac czy nie jest nalozone na nia jakies zaklecie, po czesci z zachwytu ze udalo mu sie ją odnaleźć*
 
*przypatrywał się mu z lekkim zaciekawieniem i uśmiechnął się sam do siebie. Jego reakcja była dokładnie taka sama gdy przekazano mu książkę. Właściwie mógł powiedzieć, że widział teraz samego siebie*
 
*otworzył ją ostroznie i zaczał przegladac strony. Poki co nie czytal nic dokładnie, chcial sprawdzic jedynie jak wyglada w srodku*
 
W sumie to dziwię się, że jeszcze jej nie zabrałeś i nie uciekłeś* roześmiał się i upił łyka ze szklanki*
 
Nie bede uciekał z własnej pracowni *odparł spokojnie gładząc jedną ze stronic*
 
No wiesz, ludzie są różni *stwierdził i przyjrzał mu się* Piękna księga, prawda?
 
Ale ja nie jestem czlowiekiem *przypomniał nie odrywajac wzroku od stronic* tak. Od czego powinienem zaczac?
 
Och, no ale to taka przenośnia* mruknął *Od czego... To zależy jakie masz teraz umiejętności. Co potrafisz?
 
Sporo *odparl ale szybko uznal ze to malo konkretne okresleni* choc zajmowalem sie glownie magia. Z alchemii znam podstawy. Ciezko o podreczniki w londynie. Nawet w podziemiach
 
To akurat prawda. Trzeba się dużo naszukać, albo mieć kogoś kto posiada wiedzę przyznał Więc skoro znasz podstawy, to od tego zaczniemy. Wszystko po kolei. Nie chcę cię później mieć a sumieniu, gdyby coś poszło źle.
 
Jakby cie to obchodzilo *prychnal i przylewitował sobie butelke whisky z ktorej polewal chris. Uzupelnił szklanki *wiec co mam robic?
 
Oczywiście, że mnie to obchodzi. To, że jestem demonem, nie oznacza, że nie szanuję życia drugiej osoby* powiedział poważnie* Chodź. Dam ci coś *podniósł się i zaczął iść w kierunku schodów prowadzących do piwnicy*
 
*wstal niepewnie ale ruszyl za nim. Uznal ze juz i tak nic wiecej go nie zaskoczy*
 
*gdy otworzył drzwi, wtedy Blake mógł ujrzeć jego małe królestwo. Znajdowała się tu prawdziwa pracownia. Aż pod sufity ciągnęły się półki z książkami*
 
*zagwizdał z uznaniem* to mogla byc najlepsza decyzja mojego zycia
 
*uśmiechnął się Wszystko do twojej dyspozycji. Korzystaj do woli. Tu masz wszystko posegregowane według zaawansowania. Zacznij najlepiej od tej półki *wskazał na drugą w kolejności szafę oznaczoną rzymską cyfrą II*
 
Nieco tu zabawię *ostrzegl go i z usmiechem podszedl do półki*
 
Baw się do woli. Tylko błagam cię, nie zniszcz niczego *powiedział i sam podszedł do stołu, żeby zacząć coś przy nim robić* Później muszę zniknąć na parę godzin. Mam nadzieję, że sobie tu poradzisz.
 
Nie smiałbym *odparl calkiem powaznie i zabral sie do lektury*
 
*Chris uśmiechnął się sam do siebie i zajął się przygotowywaniem jakiejś mikstury*
 
* czytanie pochlonelo go do tego stopnia ze przestal zwracac na niego uwage. Uznal ze skoro maja podpisany pakt to jest z nim bezpieczny. I nawet jesli bylo to naiwne - tak ogromna kolekcja wiedzy byla tego warta*
 
*Chris też nie miał się czego obawiać, więc później zostawił go samego, gdy musiał wyjść i załatwić parę spraw. Miał nadzieję że się jakoś dogadają*
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach